Od strumyka do ptasiej pieśni

  Od potoku do śpiewu ptaków   
odbijające się echem gór
tak delikatny, taki kruchy
to wznoszenie się ku sobie
w odkurzaniu świateł
otwarte usta
pójdziemy
biała aureola poranków
prowadzenie pasterza
otwarta dłoń
od kogo to zabierze?
nasze dzieciństwo
między skałami
w gąszczu roślinności
niż chodnik konia
zainauguruje
posłaniec ostatniej obietnicy
według czasu składania ofiar
szczerych słów
na progu umysłu
mój mały język po łące
mój słodki przyjacielu lasu
mój rozsądek w niedzielę najlepiej
pieścił tyle razy
bez łamania poroża
i co idzie w górę?
cisza modlitwy.


544

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. wymagane pola są zaznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, jak przetwarzane są dane Twojego komentarza.